niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział IV- "Ile mi zostało?"

'Dwa tygodnie?! Leżę w szpitalu, nieprzytomna dwa tygodnie..'-przetwarzałam tę informację w głowie. Po dziesięciu minutach na salę wszedł Bill- mój lekarz prowadzący. Był to mężczyzna w podeszłym wieku. Z wyglądu przypominał św. Mikołaja. Miał długą siwą brodę i  miły wyraz twarzy. Przypominał mi mojego dziadka Marca, który niestety zmarł dwa lata temu na zawał serca. Gdy umarł pozostawił mnie tak jakby samą. Niby byli jeszcze mama i tata, ale oni nie zwracali na mnie większej uwagi. Dla nich liczyła się praca, a swoją nieobecność w moim życiu wypełniali drogimi prezentami i kieszonkowym, które wynosiło kilka tysięcy miesięcznie. Jak byłam młodsza taki układ jak najbardziej mi pasował. Zero kontroli rodziców, mnóstwo kasy, pełna samowolka czyli marzenie wielu nastolatek. Dopiero, gdy zachorowałam zrozumiałam, że pieniądze to nie wszystko, że ważniejsza jest miłość i rodzina. Której nie miałam, a tak bardzo chciałam mieć.
- Oj Carmen, Carmen-powiedział staruszek patrząc na aparaturę do której byłam podpięta- Ja już nie wiem co począć, robiliśmy ci badania.. Jest źle, jest bardzo źle-powiedział ze smutkiem w oczach- Obawiam się, że już nic nie da się zrobić..Leki nie działają, przeszczep został odrzucony, chemioterapie również nie przynoszą żadnych efektów, a tylko bardziej cię osłabiają.
Po tych słowach poczułam jakby czas zatrzymał, patrzyłam  tępo w sufit, analizując każde jego słowo. Wiedziałam, że prędzej czy później to usłyszę. Przygotowywałam się psychicznie do tego z dnia na dzień. A jednak bolało. Nie mogłam zrozumieć.. Dlaczego to spotkało mnie? Dlaczego nie mogłam mieć życia jak normalna zdrowa nastolatka z kochającą rodziną? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?!!
- Ile mi zostało?- zapytałam prosto z mostu, nie odrywając wzroku od śnieżnobiałego sufitu.
- Miesiąc, dwa... może rok. Ale wiedz, że jest możliwość, że choroba zatrzyma się na tym stadium rozwoju i będziesz żyć- powiedział to tak jakby sam siebie chciał pocieszyć- Jest mi ciężko o tym mówić, zamiast cię dołować powinienem pocieszać cię wmawiając, że wszystko będzie dobrze.  Jesteś dla mnie jak wnuczka i czuję się okropnie przekazując ci te straszne wieści. Ale wywiązuję się z obietnicy jaką dałem ci, gdy zaczynaliśmy współpracę. Prosiłaś mnie wtedy bym zawsze był z tobą szczery i mówił w jakim jesteś stanie..
- Dziękuję- szepnęłam ze łzami w oczach. Nikt jeszcze nie zrobił dla mnie czegoś takiego- Jako, że jestem pełnoletnia i niedługo umrę, chcę wyjść ze szpitala-oznajmiłam stanowczo.
- Ale..
- Żadnych ale.. nie chcę spędzić ostatnich chwil swojego życia, w szpitalnych czterech ścianach-oznajmiłam


Po półgodziny pielęgniarka przyniosła mi wypis i odłączyła mnie od aparatur i kroplówek, poszłam więc się przebrać i spakować. Gdy stanęłam na nogach dopiero poczułam jaka byłam osłabiona. Kręciło mi się w głowie i nie miałam praktycznie siły by przejść z sali do łazienki, która była zaledwie trzy metry od mojego łóżka.
- Wohoho. Wypisali cię do domu w takim stanie?-zapytał Zayn patrząc na moją małą walizkę- Przecież ty ledwo stoisz na nogach, a już nie powiem jaka ty jesteś blada..
- Daruj sobie-odparłam ostro- Zawieziesz mnie do domu, czym mam dzwonić po Lou bądź Melis?-zapytałam nie racząc go nawet spojrzeniem.
- Zawiozę-odpowiedział biorąc ode mnie walizkę


- Dzięki za pomoc-powiedziałam, gdy Malik postawił moją walizkę w przedpokoju.
- Nie ma za co- uśmiechnął się lekko co bardzo mnie zdziwiło, gdyż to nigdy nie był dla mnie miły- A gdzie twoi rodzice?-zapytał rozglądając się po domu.
- W jakiejś delegacji czy coś, chyba są w Paryżu-odparłam obojętnie, nie lubiłam o nich rozmawiać.
- Ach... -westchnął patrząc na mnie smutno- Lekarz i Melisa nie chcą nam powiedzieć, dlaczego wylądowałaś w szpitalu. Ciągle powtarzali, że o tym możesz poinformować nas tylko ty. Więc na co jesteś chora? I dlaczego lekarze wypuścili cię tak wcześnie,  choć leżałaś nieprzytomna ponad dwa tygodnie?-zapytał
- Czy to ważne?-spojrzałam na niego.
- Dla mnie tak-odparł i bez zaproszenia wszedł do salonu siadając na kanapie.
Usiadłam obok niego, zastanawiając się czy powinnam wyznać mu prawdę. Nie lubił mnie, a ja nie chciałam by zmienił swoje nastawienie do mnie przez moją chorobę.
- Jestem chora na białaczkę, Bill czyli mój lekarz wypisał mnie wcześniej dlatego, że go o to prosiłam. Powiedział, że umrę a ja nie chcę być w ostatnich tygodniach, leżeć na łóżku z dala od Melisy, od świata...-wyrzuciłam z siebie.

[♠] Authoress
Oto rozdział IV mojego bloga. Według mnie kit, ale już nie mam siły go zmieniać, gdyż podchodziłam do pisania go z cztery razy xDD
Dzięki za coraz więcej komentarzy, uwielbiam was♥

8 komentarzy:

  1. Ciekawe, jak na to zareaguje Zayn... Z resztą, chrzanić to! Niech Carmen wyzdrowieje! Błagam! ;C Z resztą, nie wiadomo, czy umrze, no nie? Tak przecież mówił, ten św. Mikołaj xD No proooszę, nie uśmiercaj jej! (mina szczeniaczka)
    Zapraszam do mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Bosh! Ja pierdolę! Co?! Czytam ten rozdział któryś raz z kolei i dalej nie potrafię w to uwierzyć! Ona... Ona... Ona umrze! No proszę Cię! Nie rób mi tego! Nie, nie, nie! Carmen ma żyć! Rozumiesz?! Ma żyć, bo Viper tak każe i koniec, kropka. :):):) Awwwww... Zayn'owi na niej zależy... <3 Słodkie... ♥ Aż jestem ciekawa, jak on zareaguje na tą wiadomość. Mam nadzieję, że pomoże jej w tej sytuacji. Że nie ucieknie, zostawiając ją samą. ;* Proszę. ♥ Zrób to dla mnie, okey? ; DD <3 Niech Carmen przed śmiercią przynajmniej zazna prawdziwej miłości (czyt. Ma zakochać się w Zaynie z wzajemnością) ; DD <3 Czekam na kolejny rozdział. ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeeeej ! W takiej chwili ? Ale będzie żyła ?

    Z racji, że mnie jedna osoba " molestowała " o nowy rozdział to zamiast za parę dni dodałam dzisiaj .

    http://life-in-the-fucking-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie to ja uwielbiam Ciebie.
    Rozdział jest świetny i kurde nie wiem co powinnam napisać.
    To, że świetnie piszesz to wiesz.
    Nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że to będzie wyciskacz łez - lubię takie.
    http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. dlaczego przerywasz w takim momencie ??!!! Masz natychmiast wstawiać następny !!!!!! A Zayn ma być z Carmen (Chociaż jakby nie patrzeć to może też być ona z Louisem, albo niech z nim będzię Melisa) !!!!!! Już !!!! A tak apropo to twój blog jest po prostu .... GENIALNY !!!!!!!!!!!!! :) Pisz dalej... i prosze niech wyzdrowieje ... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo mi się podoba :) Dopiero co weszłam na twojego bloga, a chętnie tu wrócę :P Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział. Życzę weny i w wolnym czasie zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. musi żyć,nie uśmiercaj jej !

    Pojawił się nowy rozdział na blogu http://young-pretty-lovely.blogspot.com/
    Zapraszam, Lilly<3

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne, świetne i jeszcze raz ŚWIETNE !

    OdpowiedzUsuń