Dwa miesiące później.
Leżałam na szpitalnym łóżku tępo gapiąc się w sufit. Miałam cholerną ochotę odpiąć od siebie wszystkie kroplówki i kabelki, które przykuwały mnie do łóżka i uciec stamtąd jak najdalej. Zapewne zrobiłabym to dawno, gdyby nie obietnica jaką dałam Melisie i chłopakom z One Direction, których teraz oficjalnie mogę nazwać przyjaciółmi. Przyrzekłam im, że wznowię leczenie i będę robić co w mojej mocy by wyrwać się ze szponów białaczki.
- Twoje smutki idą w niepamięć, bo o to odwiedził cię król Niall-krzyknął wesoło blondyn wchodząc do mojej sali- Jak się czujesz?-zapytał kładąc wielką papierową torbę po brzegi wypełnioną jedzeniem, na małym stoliczku.
- W porządku jutro dostaję wypis do domu-powiedziałam z uśmiechem- Czy ty aby nie przesadziłeś?-zapytałam patrząc jak Horan wyjmuje tony jedzenia.
Ten tylko pokręcił przecząco głową.
- Ciastko czekoladowe czy orzechowe?-zapytał się podkładając mi pod nos oba wypieki. Nie powiem pachniały nieziemsko, a o wyglądzie już nie wspomnę.
-Hmmm czekoladowe-powiedziałam.
- Ja chyba też- dodał i po chwili oboje zajadaliśmy się słodkościami.
- Co tam u was, dawno się z wami nie widziałam...
- No wiem, przepraszam, ale te koncerty. Sama rozumiesz... U nas wszystko w porządku, u Lou, Eleanor, Liam'a i Danielle też. A u Melisy i Harry'ego to już wręcz fenomenalnie!-powiedział z uśmiechem- Tylko u Zayn'a i Pierre już mniej...
- Co się stało?- spojrzałam na niego unosząc jedną brew ku górze, w geście zapytania.
- Rozstali się...
- Co? Ale dlaczego?- było to dla mnie dziwne, przecież dobrze im się układało. Wyglądali na szczęśliwych.
- Pierre była ostatnimi czasy cholernie o ciebie zazdrosna...Ciągle miała wąty do Malika, że za bardzo się tobą przejmuje i wgl. Po za tym Zayn przyłapał ją na zdradzie.
- O matko...-wyszeptałam. Poczułam się okropnie, bo przeze mnie rozpadł się ich związek.
- Przestań Carmen to ta Edwards ma nierówno pod sufitem. Nie przejmuj się! Po za tym za dwa dni jest Brit Awards! I idziesz z nami!-powiedział Niall widząc moją minę.
- Co?
- A ty tylko ' co, co co i co'. Idziesz z nami bo idziemy parami. Lou - Eleanor, Liam- Danielle, Harry- Melis ty i Zayn- wymienił na jednym wydechu.
- Nie ja nigdzie nie idę-powiedziałam stanowczo- A ty z kim się wybierasz hm??
- No z nikim, bo wiesz jakby Demi oglądała to i zobaczyłaby mnie z jakąś laską już nie miałbym szans...
- No fakt- przytaknęłam rozbawiona.
- W porządku jutro dostaję wypis do domu-powiedziałam z uśmiechem- Czy ty aby nie przesadziłeś?-zapytałam patrząc jak Horan wyjmuje tony jedzenia.
Ten tylko pokręcił przecząco głową.
- Ciastko czekoladowe czy orzechowe?-zapytał się podkładając mi pod nos oba wypieki. Nie powiem pachniały nieziemsko, a o wyglądzie już nie wspomnę.
-Hmmm czekoladowe-powiedziałam.
- Ja chyba też- dodał i po chwili oboje zajadaliśmy się słodkościami.
- Co tam u was, dawno się z wami nie widziałam...
- No wiem, przepraszam, ale te koncerty. Sama rozumiesz... U nas wszystko w porządku, u Lou, Eleanor, Liam'a i Danielle też. A u Melisy i Harry'ego to już wręcz fenomenalnie!-powiedział z uśmiechem- Tylko u Zayn'a i Pierre już mniej...
- Co się stało?- spojrzałam na niego unosząc jedną brew ku górze, w geście zapytania.
- Rozstali się...
- Co? Ale dlaczego?- było to dla mnie dziwne, przecież dobrze im się układało. Wyglądali na szczęśliwych.
- Pierre była ostatnimi czasy cholernie o ciebie zazdrosna...Ciągle miała wąty do Malika, że za bardzo się tobą przejmuje i wgl. Po za tym Zayn przyłapał ją na zdradzie.
- O matko...-wyszeptałam. Poczułam się okropnie, bo przeze mnie rozpadł się ich związek.
- Przestań Carmen to ta Edwards ma nierówno pod sufitem. Nie przejmuj się! Po za tym za dwa dni jest Brit Awards! I idziesz z nami!-powiedział Niall widząc moją minę.
- Co?
- A ty tylko ' co, co co i co'. Idziesz z nami bo idziemy parami. Lou - Eleanor, Liam- Danielle, Harry- Melis ty i Zayn- wymienił na jednym wydechu.
- Nie ja nigdzie nie idę-powiedziałam stanowczo- A ty z kim się wybierasz hm??
- No z nikim, bo wiesz jakby Demi oglądała to i zobaczyłaby mnie z jakąś laską już nie miałbym szans...
- No fakt- przytaknęłam rozbawiona.
Dwa dni później w domu chłopaków z One Direction.
- Wyglądacie świetnie-powiedziałam z uśmiechem patrząc na Danielle, Eleanor i Melisę, które w swych wieczorowych kreacjach wyglądały jak boginie.
- Na pewno nie chcesz iść z nami?-zapytał po raz setny Louis męcząc się z założeniem muszki.
- Ile razy mam powtarzać- westchnęłam pomagając mu dojść do ładu- Nigdzie nie idę.
- Nie męcz jej już! Dobra ekipo wychodzimy- krzyknęła Dan i po chwili wszyscy wyszli zostawiając mnie samą w domu. Odprowadziłam ich wzrokiem po czym zaległam wygodnie na kanapie włączając TV. Po około godzinie zaczęło się rozdanie nagród Brit Awards.
- A w kategorii ' Najlepszy Brytyjski Singiel' nagrodę otrzymuje uwaga, uwaga zespół One Direction!- usłyszałam w głośnikach kina domowego kobiecy głos i wielkie brawa.
Uśmiechnęłam się pod nosem widząc piątkę chłopaków wchodzących na scenę.
- Dziękujemy naszym wiernym fanom, którzy oddali na nas głosy. To dla nas bardzo wiele znaczy, gdyż jest to nasza pierwsza taka nagroda- powiedział Liam biorąc do ręki statuetkę- Carmen widzisz wygraliśmy, możesz skakać po salonie ze szczęścia tylko go nie zdemoluj-powiedział do kamer, a ja wybuchnęłam śmiechem.
Usłyszałam kroki, zdezorientowana wstałam z kanapy na której usnęłam. Rozejrzałam się i w świetle bijącym od telewizora dostrzegłam sylwetkę Zayn'a.
- Co ty tu robisz?-zapytałam ziewając.
- E.. mieszkam-powiedział z lekkim rozbawieniem, na co ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Tyle to wiem, chodziło mi co robisz tak wcześnie w domu? Czemu nie poszedłeś na After Party?-spojrzałam na niego z ciekawością.
-Nie mam nastroju do zabawy-mruknął i usiadł obok mnie, biorąc do ręki pilota, po czym przełączył na jakiś film.
- Tęsknisz za nią?- wypaliłam bez zastanowienia.
- Czy ja wiem... po ostatnim co mi zafundowała to chyba nie-powiedział smutno po czym wstał i podszedł do barku wyjmując z niego szampana i dwa kieliszki- Napijesz się?
- Nie, nie mogę. Alkohol nawet w najmniejszym stopniu może mi zaszkodzić-odpowiedziałam blado się uśmiechając.
- A no fakt- odparł lekko zakłopotany. Po czym odłożył wszystko na miejsce.
- Ale...
- Samemu to żadna przyjemność- przerwał patrząc na mnie takim przenikliwym wzrokiem, że poczułam jak na moje blade policzki wstępują szkarłatne rumieńce. Po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka mojego blackberry. Czym prędzej odebrałam połączenie, by móc odwrócić się do Zayn'a plecami, tak by nie widział mych rumieńców.
- Halo...
- Carmen mieliśmy wypadek... Melisa nie żyje- usłyszałam w słuchawce zapłakany głos Harry'ego. Chwilę potem telefon wypadł mi z ręki, oszołomiona usiadłam na kanapie, a z moich oczu wypłynęły strumienie łez.
- Ej co się dzieje?- zapytał wystraszony Zayn podbiegając do mnie.
W ogóle nie reagowałam na jego słowa, ciągle przetwarzałam w głowie wypowiedź Harry'ego, który powiedział mi, że moja najlepsza przyjaciółka właśnie zginęła w wypadku... Czułam jak moje serce pęka na miliony kawałków, z wieścią, że osoba, którą kochałam jak siostrę odeszła z tego świata, choć miała tyle marzeń, planów... Przed oczami z których powoli spływały łzy miałam uśmiechniętą twarz Melisy. Wszystkie wspomnienia te smutne i szczęśliwe związane z jej osobą, pojawiały się w mojej głowie jak film, który tylko ja mogłam oglądać. Chciałam by to co się wydarzyło, było głupim snem z którego będę mogła się obudzić...
- Carmen!- krzyknął Zayn łapiąc mnie za ramiona- Mów co się stało!
- Melisa nie żyje...- wyszeptałam cicho, tak jakbym bała się słów, które miałam wypowiedzieć.
[♠] Authoress
Rozdział siódmy, chyba najnudniejszy ze wszystkich.
Nie mam weny i chyba nawet ochoty na prowadzenie tego bloga, tak że nie wiem kiedy dodam nowy rozdział. Ogólnie zastanawiam się nad założeniem nowego, ale nie wiem czy to ma sens skoro do tego nie mam pomysłu już po siedmiu rozdziałach. No nic pożyjemy zobaczymy xDD
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i obserwatorów. Jesteście najlepsze ♥
Usłyszałam kroki, zdezorientowana wstałam z kanapy na której usnęłam. Rozejrzałam się i w świetle bijącym od telewizora dostrzegłam sylwetkę Zayn'a.
- Co ty tu robisz?-zapytałam ziewając.
- E.. mieszkam-powiedział z lekkim rozbawieniem, na co ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Tyle to wiem, chodziło mi co robisz tak wcześnie w domu? Czemu nie poszedłeś na After Party?-spojrzałam na niego z ciekawością.
-Nie mam nastroju do zabawy-mruknął i usiadł obok mnie, biorąc do ręki pilota, po czym przełączył na jakiś film.
- Tęsknisz za nią?- wypaliłam bez zastanowienia.
- Czy ja wiem... po ostatnim co mi zafundowała to chyba nie-powiedział smutno po czym wstał i podszedł do barku wyjmując z niego szampana i dwa kieliszki- Napijesz się?
- Nie, nie mogę. Alkohol nawet w najmniejszym stopniu może mi zaszkodzić-odpowiedziałam blado się uśmiechając.
- A no fakt- odparł lekko zakłopotany. Po czym odłożył wszystko na miejsce.
- Ale...
- Samemu to żadna przyjemność- przerwał patrząc na mnie takim przenikliwym wzrokiem, że poczułam jak na moje blade policzki wstępują szkarłatne rumieńce. Po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka mojego blackberry. Czym prędzej odebrałam połączenie, by móc odwrócić się do Zayn'a plecami, tak by nie widział mych rumieńców.
- Halo...
- Carmen mieliśmy wypadek... Melisa nie żyje- usłyszałam w słuchawce zapłakany głos Harry'ego. Chwilę potem telefon wypadł mi z ręki, oszołomiona usiadłam na kanapie, a z moich oczu wypłynęły strumienie łez.
- Ej co się dzieje?- zapytał wystraszony Zayn podbiegając do mnie.
W ogóle nie reagowałam na jego słowa, ciągle przetwarzałam w głowie wypowiedź Harry'ego, który powiedział mi, że moja najlepsza przyjaciółka właśnie zginęła w wypadku... Czułam jak moje serce pęka na miliony kawałków, z wieścią, że osoba, którą kochałam jak siostrę odeszła z tego świata, choć miała tyle marzeń, planów... Przed oczami z których powoli spływały łzy miałam uśmiechniętą twarz Melisy. Wszystkie wspomnienia te smutne i szczęśliwe związane z jej osobą, pojawiały się w mojej głowie jak film, który tylko ja mogłam oglądać. Chciałam by to co się wydarzyło, było głupim snem z którego będę mogła się obudzić...
- Carmen!- krzyknął Zayn łapiąc mnie za ramiona- Mów co się stało!
- Melisa nie żyje...- wyszeptałam cicho, tak jakbym bała się słów, które miałam wypowiedzieć.
[♠] Authoress
Rozdział siódmy, chyba najnudniejszy ze wszystkich.
Nie mam weny i chyba nawet ochoty na prowadzenie tego bloga, tak że nie wiem kiedy dodam nowy rozdział. Ogólnie zastanawiam się nad założeniem nowego, ale nie wiem czy to ma sens skoro do tego nie mam pomysłu już po siedmiu rozdziałach. No nic pożyjemy zobaczymy xDD
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i obserwatorów. Jesteście najlepsze ♥
Jak to nudny ?!?
OdpowiedzUsuńJa miałam łzy w oczach pod sam koniec !! :(
Mam nadzieję że to będzie głupi żart chłopców :(
Rozdział cudowny !!!
Zapraszam do mnie :]
http://toogoodtoolose.blogspot.com/
nudny ? czyś ty zgłupiała ?
OdpowiedzUsuńZaje.isty jest < 3
http://wyobraznia1d.blogspot.com/ zapraszam
jak ja nienawidzę śmierci! xD ale cóż,rozumiem że czasem tak musi być.masz mi go nie usuwać,bo znajdę i ukatrupię! ;p i rozdział jest mistrzowski,o! xx
OdpowiedzUsuńEj, mam nadzieję że to tylko żart, lub sen ! Nie chcę by moja Melisa zmarła. Jak sie okaże że to prawda, przestaję czytać tego bloga. ( Foch ) :(
OdpowiedzUsuńJest supeer!
OdpowiedzUsuńJuż chce ciąg dalszy :)
http://directonersforever.blogspot.com/
NAJNUDNIEJSZY ZE WSZYSTKICH?! Carmen nie żyje, a ty piszesz, że nudny?!?! Ja myślałam, że jajo zniosę normalnie x.x Zajebisty po prostu *-* Zapowiadał się tak spokojnie, a gdy nagle pojawił się Zayn, pomyślałam, że będzie trochę romantycznie. A tu nagle telefon. Bosz, zawał. Za żadne skarby bym nie rozkminiła! I błagam Cię, tyle tak świetnie opisanej akcji, a ty nie masz weny?! Nie widać, naprawdę. Po prostu uwielbiam Two... zaraz, co ja bredzę! Kocham Twojego bloga ;33 <3
OdpowiedzUsuń+Nie wiem, czy to moja wybujała wyobraźnia, czy dziewczyna Zayna ma na imię Perrie, a nie Pierre? Ale mniejsza o to. W końcu to przecież tylko 'i' xD
Tak więc czekam na nowy rozdział (mam nadzieję, że już niedługo) i zapraszam w wolej chwili do mnie ;**
[the-night-hunters.blogspot.com]
ZAJEBISTY!!!! Weź mi tu glupot nie gadaj, że najnudniejszy jaki napisalaś, bo zamorduję gołymi rękoma! Jak możesz tak o nim mówić, co? Weź mi to, proszę, wytłumacz, okey? :D Bo może ja jestem tępa, ale jeszcze rozróźniam, co jest zajebiste, a co nie xdd. Więc poproszę Cię, abyś opinię dotyczącą rozdziału pozostawiła swoim czytelnikom. ^.^ Fenomenalny, idealny, boski, nieziemski, cudowny, piękny, absolut. ;*** Tylko takimi słowami umiem określić zajebistość tego rozdziału. Tak wiem, nie są to oryginalne słowa, ale pozostawię sobie jeszcze inne na kolejne rozdziały. <333 Kocham Tego Bloga jak i Ciebie również, ponieważ to Ty go tworzysz. Przelewasz na niego coś idealnego i pięknego. Opowieść, którą stworzyłaś, jest wprost nie do opisania. Tyle w niej akcji i emocji, że nie umiem ubrać swoich myśli w słowa, by moc napisać jakiś racjonalny komentarz. Więc proszę Cię, wybacz mi za ten chaos panujący w tymże komencie. Jeszcze raz powiem, że Kocham Ciebie i tego bloga. ;* Czekam na kolejny i życzę weny. <33
OdpowiedzUsuńNie jest nudny! Świetny jest. Tak jak koleżanki mam nadzieję że to żart chłopców, i że to żart że piszesz że chcesz zakończyć bloga.
OdpowiedzUsuńwww.superhuman-is-here.blogspot.com
Super jest :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie: http://lifechangeseveryminute.blogspot.com/ :)
Matko, piękne !
OdpowiedzUsuńPopłakałam się w końcówce... I w takim momencie przerwać. Ech... Aneta, nie płacz, ogarnij się... nie dam rady, wzruszyłaś mnie ! Piszesz tak pięknie, że no nie potrafię tego opisać.
pozostaje czekać na następny rozdział.
pozdrawiam i zapraszam do mnnie na obydwa blogi :
http://iwanttobelovedbyyouiwant.blogspot.com/
http://foundthedestination.blogspot.com/
Melissa nie żyje. To zwaliło mnie z nóg.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz i tyle powiem na ten temat. ;)